Fizycznie
wszystko sztywne, jak u nastolatka odkrywającego tematy tabu.
Psychicznie… rozmiękam zupełnie jak tort lodowy pozostawiony w pełnym
słońcu Majorki. Błysk oka, uśmiech niesamowicie seksownych warg, po
którym nawet w dużym chłopcu rodzi się osesek.
Uderz pustym łbem w ścianę… STOP. Szans nie masz, więc się nie spalaj.
Z coraz częstszymi atakami słabości, powinienem iść do lekarza, ale jak
zwykle brakuje mi czasu, więc przekładam na nigdy nie nadchodzące
jutro.
...
Narastająca wewnętrzna presja, powoli mnie zabija. Mam ochotę się puścić. Zapominając o wiecznym trzymaniu fasonu.
Bać się nie zamierzam. Chwilkę zaczekam myśląc jak mam powstrzymać siebie.
Czy przede mną jest jeszcze setki dni, równie dużo nocy by siebie ogarnąć.
Niepewność cechuje ruchy. Czuję się jak dziecko, które zgubiło swoich rodziców w wielkim molochu handlowym.
Można gdzieś z Tobą popisać, jeśli nie masz z kim, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńmyślę że szybko się zniechęcisz jak wielu, którzy tego próbowali
OdpowiedzUsuńNie jesteś sam. Moje ulubione słowa które sobie powtarzam to "musze się ogarnąć" oraz "zresetować" i to nie jest wcale śmieszne .....
OdpowiedzUsuń