piątek, 10 stycznia 2014

znów ściana

Fizycznie wszystko sztywne, jak u nastolatka odkrywającego tematy tabu. Psychicznie… rozmiękam zupełnie jak tort lodowy pozostawiony w pełnym słońcu Majorki. Błysk oka, uśmiech niesamowicie seksownych warg, po którym nawet w dużym chłopcu rodzi się osesek.
Uderz pustym łbem w ścianę… STOP. Szans nie masz, więc się nie spalaj.
Z coraz częstszymi atakami słabości, powinienem iść do lekarza, ale jak zwykle brakuje mi czasu, więc przekładam na nigdy nie nadchodzące jutro.
...
Narastająca wewnętrzna presja, powoli mnie zabija. Mam ochotę się puścić. Zapominając o wiecznym trzymaniu fasonu.
Bać się nie zamierzam. Chwilkę zaczekam myśląc jak mam powstrzymać siebie.
Czy przede mną jest jeszcze setki dni, równie dużo nocy by siebie ogarnąć.
Niepewność cechuje ruchy. Czuję się jak dziecko, które zgubiło swoich rodziców w wielkim molochu handlowym.

3 komentarze:

  1. Można gdzieś z Tobą popisać, jeśli nie masz z kim, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę że szybko się zniechęcisz jak wielu, którzy tego próbowali

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jesteś sam. Moje ulubione słowa które sobie powtarzam to "musze się ogarnąć" oraz "zresetować" i to nie jest wcale śmieszne .....

    OdpowiedzUsuń