piątek, 14 grudnia 2012

Rocki

W minionym tygodniu ściągnąłem i obejrzałem wszystkie części serii filmu Rocki czyli 1,2,3,4,5 i Rocki Balboa, która jest 6; tą ostatnią część obejrzałem sobie wczoraj i w sumie, żeby ją zrozumieć w pełni jest potrzebne obejrzenie wcześniejszych części; cytat, który mnie bardzo poruszył i dał do myślenia to:
Rocky do swojego dorosłego syna:
" Nie uwierzysz, ale unosiłem Cię na dłoni. Mówiłem Twojej mamie, to będzie najwspanialszy dzieciak na świecie, będzie lepszy od innych. I wyrosłeś na wspaniałego człowieka. Obserwowałem Cię, każdy dzień był świętem. Aż nadszedł czas, gdy dorosłeś i ruszyłeś w świat. Ale gdzieś po drodze zmieniłeś się, przestałeś być sobą. Pozwoliłeś, żeby ludzie wytykali Cię palcami. Gdy zaczęło Ci to dokuczać, zacząłeś szukać kozła ofiarnego. Ale jedno już wiesz:
ŚWIAT TO NIE TYLKO SŁOŃCE I TĘCZA, TO OBRZYDLIWE MIEJSCE. CHOĆBYŚ BYŁ BARDZO TWARDY ŚWIAT RZUCI CIĘ NA KOLANA I NIE DA CI WSTAĆ. NIKT CI TAK NIE DOKOPIE JAK SAMO ŻYCIE. WALI MOCNO. ALE CHODZI O TO ILE ZDOŁASZ ZNIEŚĆ I ŻYĆ DALEJ. ILE CIOSÓW ZDOŁASZ PRZETRWAĆ I ŻYĆ DALEJ. NA TYM POLEGA ZWYCIĘSTWO. JEŚLI WIESZ, ILE JESTEŚ WART, TO BIERZ CO TWOJE, ALE ZBIERAJ TEŻ CIOSY. I NIE WYTYKAJ PALCAMI MÓWIĄC, ŻE NIE OSIĄGASZ SUKCESU PRZEZ TEGO CZY TAMTEGO. TAK POSTĘPUJĄ TCHÓRZE A TY NIE JESTEŚ JEDNYM Z NICH !!!
Będę Cię kochał bez względu na wszystko, bezwarunkowo. Jesteś moim synem, krwią z krwi, najważniejszą osobą w moim życiu.
ALE PÓKI NIE ZACZNIESZ W SIEBIE WIERZYĆ NIE BĘDZIESZ ŻYŁ."
kurna jak ja bym chciał to umieć wprowadzić w swoje życie ...

czkawka DDA

nadal na bezroboci, albo inaczej mówiąc kolejny miesiąc bezrobotnego ; 
 taki tekst jak widziałem to mnie zdołował:
'Czy wy te macie wrażenie, że wszyscy wkoło was – się zaręczaja, biorą śluby.'
przypomina mi o mojej życiowej samotności, może to efekt mojej niezaradności; tyle rzeczy bym mógł robić, wiele rzeczy potrafię zrobić, wiele zrobiłem, w wielu wręcz się sprawdziłem, a mimo to widzę siebie jako niezaradnego; pewna osoba zwróciła mi kiedyś uwagę, że przyjmuję postawę ofiary w swoim podejściu, że użalam się nad sobą, a ja się z tym zgadam bo faktycznie ma to miejsce, choć wydaje mi się że wiem z czego to wynika, gdzieś tam w środku we mnie nadal siedzi ten zastraszony dzieciak DDA,
jak to jest czy DDA ogranicza czy jednak samemu siebie się ogranicza, a DDA to tylko wymówka
dlaczego przyjmuję postawę ofiary, dlaczego użalam się nad sobą czy worek przeszłości przywiązany do nogi faktycznie może tak utrudniać iść dalej przez życie?; dlaczego są tacy którzy łatwiej sobie potrafią z tym poradzić najbardziej się obawiam tego że przez to inni będą się odsuwać ode mnie zresztą właśnie to się dzieje  ...

czwartek, 29 listopada 2012

zazdrość i cel, drugi człowiek, kasa

   siedzą we mnie cholernie duże pokłady zazdrości, a uaktywniają się one szczególnie teraz kiedy uświadamiam sobie coraz bardziej ile mnie ominęło i omija w przeciwieństwie do tego co zauważam, bez wątpienia ma na to również wpływ moje bezrobocie, brak znajomych, nie udany wyjazd do pracy do Niemiec na, który się tak nastawiałem, że w końcu uda mi się zmienić środowisko i otoczenie życia coś czego bardzo potrzebuję bo granice wytrzymałości stają się coraz słabsze; chociażby na facebooku poustawiałem tak, że nie pokazują mi się fotki czy wesołe wpisy kilku osób; Daniel koleś z Kołobrzegu z którym się kiedyś zapoznany na czaterii z którym się raz spotkałem na pogadanie przy piwie bo akurat miał jakieś szkolenie w moim mieście, pracując w banku nie zarabia mało choćby dlatego, że mógł wziąć kredyt na zakup mieszkania, pisywał mi na gg że z tym kredytem na karku ciężko mu się żyje i że remont mieszkania pochłania jego dochody, a jednak później na fejsie powstawiał foty z wyjazdu urlopowego z jakiegoś ciepłego kraju, a jednak mimo biadolenia mi jednak go na to stać cóż za hipokryzja; Łukasza jak wyjechał do Holandii się nie odzywamy mimo, że jakiś czas temu napisał na gg : co u Ciebie? bo i cóż mam mu napisać, że dalej jestem bezrobotny i coraz bardziej wizja wyjazdu do Niemiec znika bo zapominam języka, nie mam motywacji by nadal go wkuwać poza tym nie chce mu biadolić po tym jak mi kiedyś Mati powiedział, że on mu wspomniał że wkurzam go tym swoim biadoleniem no i nie chce przeczytać jego chwalenia się o tym jak tam żyje więc lepiej przemilczeć by i tu nie uaktywniała się zazdrość;
są trzy rzeczy, które są potrzebne by mieć motywację do życia: cel, drugi człowiek i kasa i to w tej kolejności nie ma ich w moim życiu kiedy to zauważam uaktywnia się znów chęć samobójstwa ...

wtorek, 27 listopada 2012

zablokowanie konta na fellow.pl i kumpello / posprzątać po sobie

 tak zablokowałem swoje konto na fellow.pl z kumpello.pl  podobnie, nie usuwałem ich zupełnie widać jeszcze się łudzę, że do czegoś się przydadzą; choć faktem jest, że spotkałem się towarzysko umawiając się przez te portale jednak z żadną z tych osób nie utrzymuję kontaktu mimo, że spotkania były normalne i niby według nich było OK to mimo to kontakt się nie utrzymał choć próbowałem się jeszcze spotkać to nic z tego nie wyszło; na tych portalach od jakiegoś czasu działają takie funkcje, to się chyba nazywa android (podobnie jak na facebooku), że ma się dostęp do portalu mając telefon obsługujący tą funkcję i moja refleksja co do tego: -co z tego, że dostępny online 24h/ dobę, jeśli taka osoba okazuje się, że jest nie dostępna realnie, taka to ta rzeczywistość wirtualna jest; kiedyś dużo czasu przesiadywałem na tych portalach w sumie więcej go zmarnowałem na fellow, wniosek jest taki, że jak dla mnie to miejsce do karmienia swoich złudnych nadziei, ile można oglądać fotki i czytać te teksty w dużej części przekopiowywane z netu, jeden od drugiego, część z kont tam jest zwyczajnie fikcyjna, kolejna rzecz to tzw. widełki wiekowe ci poniżej 30 lat wpisują właśnie górną wiekową do 30 lat choć i tak okazuje się że to ściema bo preferują osoby w swoim wieku;
mam nadzieje, że przestanę wchodzić na te portale i przestanie mnie ciągnąć by tam zaglądać ...


 ostatnio poświęciłem trochę czasu na lekturze stronek i postów na forach o samobójstwie coraz bardziej chcę to zrobić; zabrałem się dzisiaj za porządkowanie różnych drobiazgów w pokoju, bo chce zostawić po sobie porządek przynajmniej ten w miarę zewnętrzny, jak z tym wyjdzie czas pokaże w każdym bądź razie chcę to i owo uporządkować by nie było później zbędnego zamieszania; układam sobie w głowie w jakiej kolejności to wszystko zrobić;
"bosze" jak ja się czuję z tym wszystkim sam, dlaczego poczucie samotności tak do mnie przywarło bo najwidoczniej tak jest ...
czas pokaże jak to wyjdzie czy coś się zmieni, a jeśli nie czy starczy mi na tyle odwagi by się na to zdecydować by to zrobić ...

niedziela, 25 listopada 2012

śmiech na pogrzebie

 kiedy ojciec popełnił samobójstwo miałem 17 lat; pamiętam, że wrócił pijany z pracy, była awantura w domu z matką, póżniej o coś z siostrą; powiesił się w ubikacji kiedy go bracia z niej wyciągali, a póżźniej próbowali reanimować, poszedłem do pokoju, żeby tego nie widzieć, nie chciałem mieć tego obrazu w głowie; matka to mocno przeżyła, dużo płakała brała tabletki uspokajające; mógłbym to całe zdarzenie opisać ze szczegółami jednak nie o tym chce napisać; pieniądze na pogrzeb były z różnych ubezpieczeń, a nawet później zostało bo i różne sprzęty AGD były z tych pieniędzy kupione do domu;
 co do samego jego pogrzebu to nie miałem znajomych wtedy więc nawet żadna taka osoba się na nim nie pojawiła; wśród samej rodziny czyli rodzeństwa, matki nie było jakiegoś wzajemnego wspierania się, opłakiwania czy czegoś takiego; z mojej strony bardziej była ulga, że to się już skończyło w sensie: te awantury, które matka mu robiła za przepijanie pieniędzy z wypłat, za przychodzenie do domu pijanym; ulga była też z tej racji, że to ja spałem z ojcem w jednym łóżku (jak daleko sięgam pamięcią ojciec z matką zawsze spali osobno) i to ja męczyłem się w nocy czując od niego ten odór alkoholowy, jego rozpychanie się na łóżku właśnie wtedy kiedy był pijany;
 po pogrzebie siedziałem z siostrami w ich pokoju i wygadałem się, że kiedy szliśmy z kościoła na miejsce pochówku chciało mi się śmiać widząc tych smutnych ludzi i co ciekawe starsza siostra przyznała się, że jej też chciało się śmiać natomiast młodsza podsumowała nas, że jesteśmy nienormalni; wtedy nie rozumiałem tego i wręcz pojawił się jakiś wyrzut, że miałem wtedy takie odczucia; właśnie tą sytuacje opowiedziałem terapeutce kiedy byłem a kilku spotkaniach wramach terapii DDA, to ona wytłumaczyła mi wtedy dlaczego tak było: nie ubolewa się nad śmiercią osoby z którą się nie było związanym emocjonalnie w sensie pozytywnym;
 zmarł w 1996 roku jest tam na cmentarzu pochowany, nie ma go, każdy żyje swoim życiem egoistycznie zwracając uwagę na siebie taki już jest człowiek egoistyczny z natury;
fakt dzieciaki moich sióstr dorastają bez dziadka, nie one jedne, mogą i dorastać bez wujka, ważne że mają kochających ich rodziców, zresztą mają innych wujków i ciocie, jedynie matki trochę szkoda choć ma pozostałe dzieci, wnuki którymi się cieszy i które jak widzę sprawiają jej wiele radości;
coraz bardziej tracę sens życia i otaczającej rzeczywistości ...

myśli samobójcze

znowu do mnie wracają, dzisiaj w nocy miałem koszmary z tego powodu i często się budziłem; parę dni temu pisząc z Łukaszem na GG wspomniałem mu, że mam dni gdy się "zawieszam" w sensie niechęci do otoczenia i odczuwania niesamowitego osamotnienia w tym wszystkim, nie mam tu gdzie mieszkam osoby z którą mógłbym się wtedy spotkać i wygadać, może gdyby była taka osoba takie dni by się nie zdarzały bo nie odczuwał bym tej niesamowitej samotności choć może zbyt wiele oczekuję;
rozładowuję to napięcie, które się we mnie zbiera wtedy nawet po kilka razy dziennie, pomaga ale tylko na chwile;
nie chce skończyć z sobą tak byle jak: wieszając się (tak zrobiło właśnie ojciec w domu), podcinając sobie żyły - zbyt długie umieranie, myślę, że gdybym miał dostęp do odpowiednich leków zrobił bym to ...
posprzątał bym pokój jak nigdy, pokasował bym informacje z kompa: pliki, linki
gdzieś słyszałem, że skłonności samobójcze są dziedziczne więc skoro zrobiło to ojciec ...
zbyt wiele bym nie pozostawił po sobie bo też nie wiele mam, a pamięć ludz
i ulotna jest ...

 kiedyś usłyszałem takie słowa: - dlaczego są wśród nas osoby samotne mimo młodego wieku i mimo, że szukają tej swojej drugiej połówki poznawane osoby okazują się nie tą osobą, więc gdzie jest ta ich druga połówka dlaczego one nadal są samotne? -bo jej/jego druga połówka zanim się było pisane im się spotkać popełniła samobójstwo ... czy było by tak ze mną ???
 czy jestem mięczakiem, że mam takie myśli, bez wątpienia mimo, że było wiele spotykanych osób, które mówiły mi, że sprawiam wrażenie osoby o mocnym charakterem; jednak w środku siedzi ten wołający o odrobinę ciepła i akceptacji od innych dzieciak, czy to tak wiele ?
może nie doczekałem się spotkania z bliską mi osobą, choć zastanawiam się często jeśli coś tym wszystkim kieruje COŚ co niektórzy nazywają BOGIEM jest tak cholernym skurwielem i sadystą, że nie dał mi szansy spotkania realnej osoby mi życzliwej ... i nawet nie chodzi mi o partnera, a o dobrego kumpla ...

sobota, 24 listopada 2012

jestem singlem z wyboru, czy zwyczajnie samotny

... bo ciągle źle wybieram, gdyż wstyd mi się przyznać, że jestem samotny ... ;
na czym polega moje złe wybieranie, a no właśnie coraz częściej się nad tym zastanawiam ... bez wątpienia to, że jestem DDA wpłynęło na to, że nie nawiązałem w swoim życiu z nikim relacji przyjacielskiej, mówiąc inaczej nigdy nie miałem i jak dotąd nie mam przyjaciela, przyznaję próbowałem to zmienić jednak widać nie jest mi to dane :-( ; co więcej nie mam tzw. grona znajomych z którymi jak czytam na innych blogach i jak słyszę od różnych osób, ktoś tam co weekend wybiera się na imprezowanie, na jakiś wypad za miasto, na wspólne wakacje;
coraz częściej się porównuję szczególnie czytając blogi jaki ze mnie jest trudny przypadek, mając tyle lat (powtarzający się refren o wieku) nie byłem nigdy w związku, fakt że swój homoseksualizm odkryłem i zaakceptowałem mając już prawie 30 lat też ma na to wpływ, a także bycie w zakonie, a co za tym idzie przed wstąpieniem do zakonu nie byłem nastawiony na szukanie partnerki - tak wtedy jeszcze partnerki bo w końcu to w zakonie odkryłem w sobie naturę geja;
w zakonie było łatwiej pod tym względem, bycie zakonnikiem niejako dawało taki status, ludzie chętniej zagadywali byli życzliwi często się otwierali ... a teraz jestem zwyczajnym gołodupcem;
teraz coraz bardziej odczuwam, że to musztarda po obiedzie szukanie i chęć dzielenia życia z drugą osobą ... dołuje mnie to bardzo; czy młody chłopak nie będzie chciał być ze starszym kolesiem, który poza sobą nie ma nic do zaoferowania
 ... wybacz ale nic więcej poza sobą nie jestem Ci w stanie teraz zaoferować ... skoro to za mało lepiej jak odejdę ... może odejdę z tego świata ...

ja i blogi

czytając kilku blogów zauważyłem, że kilku z blogowiczów chwali się tym, że dzięki blogowi nawiązali nowe znajomości wymieniają nazwy blogów osób z którymi się spotkały i je osobiście poznały pisząc, że znaleźli w nich nowych znajomych, też tak bym chciał; ale tu znów wrócę do powtarzanego tu swojego refrenu, że jestem zdecydowanie starszy od tych osób więc podejrzewam, że tak nie będzie, mało który młody gej chce poznawać starszego kolesia-geja :-( ;w środowisku hetero 30+ to wiek mężczyzny w sile wieku, dojrzałego, przez kobiety w jakimś stopniu pożądanego, natomiast w środowisku gejowskim to dla tych poniżej 30 lat mężczyzna w wieku 30+ to taki jak miałem okazje od kilku usłyszeć wiek przed emerytalny dla nich, większość interesują chłopacy do 30 lat, czasem do 35 lat ale to pod warunkiem, że się posiada własny kąt, prace z zarobkami przynajmniej te 2500 i samochód żeby ich facet mógł zawieść na imprezę do innego miasta czy na jakiś wypad za miasto, nie mam tego i jak na razie nie zapowiada się, że szybko uda mi się tego dorobić, a jeśli uda to będę już wtedy co najmniej  40 latkiem :-( ; smutna rzeczywistość; nie chcę być sam, nie chcę mieszkać nadal z matką, chciałbym się móc usamodzielnić ale jak to zrobić nie mając pracy nie mając perspektyw na przyszłość, nie mając wsparcia jakiejś życzliwej REALNEJ osoby ...

piątek, 23 listopada 2012

pisanie bloga

zastanawiałem się w jaką formę i jaką treść zawierać na tym blogu i nie ma tu za wiele co kombinować tylko pop prostu pisać; a co dzisiaj się wydarzył: byłem w gejowni jak był to następnym razem bo bo warto na to poświęcić choć jeden osobny wpis, wcześnie za dnia pozamulalem na necie wytartą ścieżka: fellow>kumpello>cam4>czateria i poczytałem sobie inne blogi; po obiadowaniu skończyłem oglądać wczoraj zaczęty, a nie skończony film "Piętno" (2003) reż.Robert Benton, bardzo mi się on spodobał, uwielbiam ten rodzaj filmów po których w głowie zostaje coś więcej niż sam obraz

blogi

w ostatnim czasie wyszukuję i czytam różne blogi, moim kryterium wyszukiwania są blogi gejów, blogi jak to blogi ktoś zaczyna pisać i pisze z większą lub mniejszą częstotliwością i wiele tych gejowskich na które natrafiałem umarło, martwy blog to taki na którym od co najmniej roku nie pojawił się nowy wpis co nie zmienia faktu, że jest na nim zawarta historia życia jakiejś osoby z jakiegoś okresu życia, przyznam, że właśnie mnie samego lektura różnych blogów pchnęła do pisania nadal tego bloga, jednak chęć wypisania się gdzieś też tu ma nie małe znaczenie; zauważyłem, że blogi te, które czytałem w większości są pisane przez osoby młode nie zawsze jest to napisane wprost ile ten blogowicz ma lat jednak z treści jaka jest na nim i to o czym blogowicz pisze można wywnioskować jego wiek, właśnie w kontekście tego zauważam że nie wielu jest moich rówieśników, którzy piszą blogi pewnie dlatego że oni już zwyczajnie żyją swoim życiem: pracą, byciem z drugą osobą ... a takich dinozaurów jak ja którzy odkryli w sobie geja i próbują teraz nawiązać znajomości w tym środowisku pewnie jest niewielu;
w sumie bolączką jaką zauważam u mnie jest fakt, że mam parcie na młodszych ode mnie, ujmując to inaczej: wole młodszych jednak
dla młodych jestem za stary, a starsi mnie nie pociągają :-(
a tacy młodsi którzy preferują takich jak ja jakoś nie jest mi dane spotkać, no może spotykam towarzysko jednak te kontakty się nie utrzymują;
młodszy chłopak spotykając osobę w moim wieku oczekuje, że będzie taki miał stabilną prace, a najlepiej swój biznes, mieszkanie albo jeszcze lepiej dom, samochód, żeby było po studiach ...
u mnie tego nie znajdzie, nie mam przynajmniej na chwile obecna tego do zaoferowanie, co mogę dać drugiej osobie jedynie siebie, swój czas, swoją uwagę jej ... niby wielu mówi, że właśnie o to im chodzi ale jednak ...

spotkanie którego nie było

normalnie mam potrzebę się z tym wypisać; jakieś 2-3 dni temu napisał do mnie koleś na profil na fellow zaczepka tyczyła się tekstu który tam mam: "kupić dobre wino (nie mylić z buzonem/mamrotem) usiąść nad Brdą i przy miłej rozmowie po prostu wypić je z kimś na spółkę ...", pisał w miarę normalnie chciał się spotkać na to wino więc podałem mu nr tele, odezwał się w końcu dzisiaj choć zadzwonił zastrzegając swój nr tele z pytaniem czy mam czas żeby się spotkać na to wino trochę się wahałem przez chwile bo byłem dziś oddać krew, a po oddani jest się osłabionym i wystarczy trochę alkoholu i można się upić, dodam tu taką ciekawostkę, że pielęgniarka mi kiedyś wspomniała, że studenci przychodzą oddać krew w piątki bo później idąc na imprezę wystarczą już 4 piwa, a nie 8 by mieć fazę więc zwyczajnie wychodzi taniej :-) ; ale wracając do tematu, myślę sobie: nie będę frajer i się z nim spotkam, on do mnie wtedy przez tele czy podam mu hasło do fotek, które mam pod hasłem już wcześniej mi wysłał wiadomość o to hasło do fotek ale zignorowałem tą wiadomość, jednak mu podałem umówiliśmy się na godzinę i w jakim miejscu się spotkamy, a on mnie się pyta jeszcze jak wyglądam bo nie wie jak mnie rozpozna no to mu mówię koleś masz do mnie tele to jak przed wejściem mnie nie rozpoznasz to zadzwoń proste, więc zacząłem przygotowywać sobie kreacje na spotkanie ale miałem nadal włączonego lapka ale byłe nadal zalogowany na fellow i widzę wiadomość od tego kolesia [Zapodaj wyraźne foto twarzy
najlepiej na email xxx@xxx] zignorowałem tą wiadomość i wylogowałem się z portalu, a tu po paru minutach dzwoni znów ten koleś - tele znów zastrzeżone - i pyta się czy widziałem wiadomość na profilu, udałem głupa mówiąc że nie bo się wylogowałem więc on żebym sprawdził i się rozłączył, nie wytrzymałem i mu odpisałem [oja jebie, jak ja nie lubię czegoś takiego, jeśli te co tu są nie odpowiadają to sorry ale nic więcej wysyłać w tym momencie nie będę, jeśli to Ci nie odpowiada to trudno] odesłał taki tekst:
[No luzuj co chcesz robić na spotkaniu];
ja [wypić i porozmawiać];
on [Szukasz na związek czy sex];
ja [nie spinam się, że ma być ktoś związkowy, czy że ma ktoś być typowo seksistowski trzeba poznać a co wyjdzie czas pokaże];
on [Ok czekaj przed wejściem za ile będziesz] odpisałem, że 16:30 i pojechałem na to dziwne spotkanie, czekałem przed wejściem do 16:45 i nikt się nie pojawił więc weszłam do przed którym się umówiliśmy by zobaczyć co ciekawego mają, już miałem z niego wychodzić, a tu koleś dzwoni:
- nadal z zastrzeżonego - {Gdzie jesteś ?};
mówię - {idę do wejścia, mam na sobie koszule w biało niebieskie paski};
on {to poczekaj zaraz będę}; ta i czekałem jak ten palant 15 minut w końcu wsiadłem w autobus i wróciłem do domu, po drodze układałem sobie jakimi epitetami mu odpisać na tym fellow jednak napisałem krótko ["było (nie) miło" cóż twoja strata ...] i co ciekawe był akurat online po wysłanej wiadomości widzę że się wylogował, żałuję jednak, że wcześniej zanim wyszedłem z domu nie poprosiłem o hasło do jego fotek ale spoko a to hasło do tych fotek tego frajera jeszcze wyciągnę od niego; bosze ilu jeszcze takich frajerów mi sie trafi, a ilu ja się jeszcze dam tak nabrać pewna lekcja na przyszłość jest wnioski mam nadzieje wyciągnięte

czwartek, 22 listopada 2012

spowiedź z przeszłości

Moja historie:
- wychowałem się w wielodzietnej rodzinie była nas 5 ja byłem 4 w kolejności, ojciec alkoholik, matka kobieta która dbała o nas jak tylko mogła, ale jak to się bywa alkoholizm + wielodzietna rodzina + niskie zarobki rodziców = bieda
.pamiętam dobrze jak matka chodziła po sąsiadach pożyczać pieniądze kiedy ojciec przepijał dużą część wypłaty więc, żeby mieć co jeść matka musiała pożyczać, wszystko było na jej głowie więc z pewnością z tego względu na okazywanie uczuć nie było miejsca,
.różne dramaty działy się w domu kiedy ojciec się upijał i robił awantury i demolował mieszkanie, zamykanie go w piwnicy przez sąsiada bo nie panował na sobą
.ojciec prócz tego że była alkoholikiem był też lekomanem, wiadomo na kacu głowa boli więc listek tabletek przeciwbólowych było wtedy normą
.mimo takich rzeczy religijność w rodzinie była bardzo duża wynikała ona z postawy matki, szczególnie mocno wyszło to kiedy zaczęliśmy całą rodziną chodzić na piesze pielgrzymki na Jasną Górę to był fajny czas, fajne doświadczenia, fajna atmosfera życzliwości, (pielgrzymi zwracają się do siebie jeśli nie znają czyjegoś imienia "bracie", "siostro"
-ja byłem raczej tym "niewidocznym dzieckiem we mgle" uciekałem w samotność do swojego warsztatu zrobionego sobie w piwnicy tam spędzałem całe dnie, zaczęło się od pragnienia posiadania roweru na którego kupno nie było stać więc zaczęłam go sobie składać - prawie tak jak filmowy Leszek z "Daleko od szosy", później była szkoła zawodowa - zawód stolarz, więc znów przesiadywałem całe dnie w warsztacie robiąc różne przeróbki do domu, to był taki mój pokój którego w sumie nigdy nie miałem wiadomo 7 osobowa rodzina w 3 pokojowym mieszkaniu, rodzeństwo pamiętam śmiało się ze mnie, że mi tam wstawią łóżko :-(
-w 3 klasie szkoły zawodowej ojciec popełnił samobójstwo, powiesił się w domu w ubikacji byłem wtedy w domu wszystko widziałem, dzień wcześniej wrócił do domu kompletnie pijany
-skończyłem szkołę zawodową i na technikum dzienne nie poszedłem gdyż odczuwałem presje żeby pomóc finansowo rodzinie więc była praca i szkoła zaoczna nie potrafiłem sobie z tym poradzić miotałem się i kiedy miałem do poprawki kilka egzaminów nie podeszłemu do poprawki i tym samym szkolę przerwałem,
-w jeszcze przed szkoła zawodową jeździłem na takie rekolekcje do zakonników w wakacje i w ferie zimowe to były tzw. rekolekcje powołaniowe czułem pragnienie wstąpienia do zakonu, a że cały czas miałem z nimi kontakt korespondencyjny to po 3 latach po skończeniu zawodówki zdecydowałem się na wstąpienie do zakonu
-to w zakonie poznałem co to komputer i co to internet, to w zakonie poznałem przez internet co to znaczy gej, to tam zakochałem się w innym współbracie z rocznika wiadomo bez wzajemności, pragnienie bliskiej osoby nawet nie w sensie fizycznym, a emocjonalnym, w sensie przyjaźni nie udawało się wynikały z tego różne dziwne moje zachowani, nastroje, humory, i bez wątpienia to właśnie z powodu takich dziwnych moich zachowań po 5 latach bycia w zakonie wychowawca podjął decyzje, że mam opuścić wspólnotę ja chciałem zostać ale decyzja była nieodwołalna
-wróciłem do domu rodzinnego, zostałem przyjęty życzliwie bez wyrzutów,
. postanowiłem podjąć terapie DDA bo to w zakonie właśnie uświadomiono mi że jestem DDA jednak moja duża świadomość wielu rzeczy wynikająca bez wątpienia z faktu moją fascynacją psychologią powodowała to, że terapia miała bardzo dynamiczny charakter co w efekcie wpływało na to, że powodowała we mnie takie napięcie z którym nie potrafiłem sobie poradzić, a do tego doszło jeszcze odkrywanie w sobie swojej psychoseksualności, że jestem gejem w efekcie przerwałem terapie
-mimo upływu lata nie usamodzielniłem się, nadal mieszkam z matką w domu rodzinnym, nie potrafiłem znaleźć sobie znajomych choć przyznam, że próbowałem ale te relacje opierały się zawsze na czymś co po jakimś czasie się kończyło
.kiedy w końcu zaakceptowałem to, że jestem gejem zacząłem szukać kontaktów wśród gejów za pomocą internetu, jednak efekt tego był i jest taki, że nadal jestem DDA-gejem-samotnikiem który nie ma znajomych nie mówiąc o przyjaźni bo takiej relacji nigdy w życiu nie doświadczyłem
Doświadczyłem również na sobie RAKA. Wykryto u mnie nowotwór złośliwy, moment który pokazał mi, że nawet takie doświadczenie nie wyzwala uczuć w mojej rodzinie, po prostu było to coś co pokazało mi, że jestem sam w takim momencie
- jestem po zabiegu i na chwile obecną jest OK, mimo że zalecano mi chemie nie zgodziłem się na nią i jak się okazuje na chwile obecna dobrze na tym wyszedłem bo minęły  od zabiegi 2 lata, teraz jedynie mam co kwartał robione badania kontrolne USG, RTG, tomografie i sprawdzanie ilości markerów nowotworowych we krwi

moja psychoseksualność

odkryłem w sobie geja ... hmm w porównaniu do młodych gejów u mnie stało się to późno bo mając prawie 30 lat też w sumie nie wiem czy faktycznie w tej psychoseksualności odkryłem się właściwie bo w sumie stało się to jakie 6 lat temu czyli będąc już w sumie dojrzałym w sensie myślowym, no ale cóż człowiek w sumie odkrywa się całe życie ...

środa, 21 listopada 2012

opowiedz o sobie, a powiem Ci kim jesteś !!!

odkryć siebie przed samym sobą niby masło maślane, a jednak prawda okazuje się inna ...
odkryłem swoją inną stronę dosłownie innastroma.pl no właśnie i czy przez to stałem się szczęśliwszy ... pisząc człowiek uświadamia sobie wiele rzeczy bo zmusza to go do wyrwania z siebie myśli, które tam w środku nas są gołe, golusieńkie ... wyrwać je z siebie z tych ciemnych zakątków swojego jestestwa i ubierać je w słowa ... a więc tak chce ubierać swoje myśli w słowa
chce ubierać swoje myśli w słowa by móc do nich wracać bo one są ulotne więc spróbuje choć kilka z nich od czasu do czasu zatrzymać i ubrać w słowa po to by nie krążyły w głowie dla spokoju dla świętego spokoju