kiedy ojciec popełnił samobójstwo miałem 17 lat; pamiętam, że
wrócił pijany z pracy, była awantura w domu z matką, póżniej o coś z siostrą; powiesił się w ubikacji
kiedy go bracia z niej wyciągali, a póżźniej próbowali reanimować, poszedłem do pokoju, żeby tego nie
widzieć, nie chciałem mieć tego obrazu w głowie; matka to mocno
przeżyła, dużo płakała brała tabletki uspokajające; mógłbym to całe
zdarzenie opisać ze szczegółami jednak nie o tym chce napisać; pieniądze
na pogrzeb były z różnych ubezpieczeń, a nawet później zostało bo i
różne sprzęty AGD były z tych pieniędzy kupione do domu;
co do samego jego pogrzebu to nie miałem znajomych wtedy więc nawet
żadna taka osoba się na nim nie pojawiła; wśród samej rodziny czyli
rodzeństwa, matki nie było jakiegoś wzajemnego wspierania się,
opłakiwania czy czegoś takiego; z mojej strony bardziej była ulga, że to
się już skończyło w sensie: te awantury, które matka mu robiła za
przepijanie pieniędzy z wypłat, za przychodzenie do domu pijanym; ulga
była też z tej racji, że to ja spałem z ojcem w jednym łóżku (jak daleko sięgam pamięcią ojciec z matką zawsze spali osobno) i to ja
męczyłem się w nocy czując od niego ten odór alkoholowy, jego
rozpychanie się na łóżku właśnie wtedy kiedy był pijany;
po pogrzebie siedziałem z siostrami w ich pokoju i wygadałem się, że
kiedy szliśmy z kościoła na miejsce pochówku chciało mi się śmiać widząc
tych smutnych ludzi i co ciekawe starsza siostra przyznała się, że jej
też chciało się śmiać natomiast młodsza podsumowała nas, że jesteśmy
nienormalni; wtedy nie rozumiałem tego i wręcz pojawił się jakiś wyrzut,
że miałem wtedy takie odczucia; właśnie tą sytuacje opowiedziałem
terapeutce kiedy byłem a kilku spotkaniach wramach terapii DDA, to ona wytłumaczyła
mi wtedy dlaczego tak było: nie ubolewa się nad śmiercią osoby z którą się nie
było związanym emocjonalnie w sensie pozytywnym;
zmarł w 1996 roku jest tam na cmentarzu pochowany, nie ma go, każdy żyje
swoim życiem egoistycznie zwracając uwagę na siebie taki już jest
człowiek egoistyczny z natury;
fakt dzieciaki moich sióstr dorastają bez dziadka, nie one jedne, mogą i
dorastać bez wujka, ważne że mają kochających ich rodziców, zresztą
mają innych wujków i ciocie, jedynie matki trochę szkoda choć ma
pozostałe dzieci, wnuki którymi się cieszy i które jak widzę sprawiają
jej wiele radości;
coraz bardziej tracę sens życia i otaczającej rzeczywistości ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz