W minionym tygodniu ściągnąłem i obejrzałem wszystkie części serii filmu
Rocki czyli 1,2,3,4,5 i Rocki Balboa, która jest 6; tą ostatnią część
obejrzałem sobie wczoraj i w sumie, żeby ją zrozumieć w pełni jest
potrzebne obejrzenie wcześniejszych części; cytat, który mnie bardzo
poruszył i dał do myślenia to:
Rocky do swojego dorosłego syna:
" Nie uwierzysz, ale unosiłem Cię na
dłoni. Mówiłem Twojej mamie, to będzie najwspanialszy dzieciak na
świecie, będzie lepszy od innych. I wyrosłeś na wspaniałego człowieka.
Obserwowałem Cię, każdy dzień był świętem. Aż nadszedł czas, gdy
dorosłeś i ruszyłeś w świat. Ale gdzieś po drodze zmieniłeś się,
przestałeś być sobą. Pozwoliłeś, żeby ludzie wytykali Cię palcami. Gdy
zaczęło Ci to dokuczać, zacząłeś szukać kozła ofiarnego. Ale jedno już
wiesz:
ŚWIAT TO NIE TYLKO SŁOŃCE I TĘCZA, TO OBRZYDLIWE MIEJSCE. CHOĆBYŚ
BYŁ BARDZO TWARDY ŚWIAT RZUCI CIĘ NA KOLANA I NIE DA CI WSTAĆ. NIKT CI
TAK NIE DOKOPIE JAK SAMO ŻYCIE. WALI MOCNO. ALE CHODZI O TO ILE ZDOŁASZ
ZNIEŚĆ I ŻYĆ DALEJ. ILE CIOSÓW ZDOŁASZ PRZETRWAĆ I ŻYĆ DALEJ. NA TYM
POLEGA ZWYCIĘSTWO. JEŚLI WIESZ, ILE JESTEŚ WART, TO BIERZ CO TWOJE, ALE
ZBIERAJ TEŻ CIOSY. I NIE WYTYKAJ PALCAMI MÓWIĄC, ŻE NIE OSIĄGASZ SUKCESU
PRZEZ TEGO CZY TAMTEGO. TAK POSTĘPUJĄ TCHÓRZE A TY NIE JESTEŚ JEDNYM Z
NICH !!!
Będę Cię kochał bez względu na wszystko, bezwarunkowo. Jesteś moim synem, krwią z krwi, najważniejszą osobą w moim życiu.
ALE PÓKI NIE ZACZNIESZ W SIEBIE WIERZYĆ NIE BĘDZIESZ ŻYŁ."
kurna jak ja bym chciał to umieć wprowadzić w swoje życie ...
Drogi czytelniku! Jeśli fakty tu nagromadzone pozwolą Ci zidentyfikować moją osobę proszę nie mów mi o tym, bo cała radocha z pisania anonimowego bloga pryśnie!
piątek, 14 grudnia 2012
czkawka DDA
nadal na bezroboci, albo inaczej mówiąc kolejny miesiąc bezrobotnego ;
'Czy wy te macie wrażenie, że wszyscy wkoło was – się zaręczaja, biorą śluby.'
przypomina mi o mojej życiowej samotności, może to efekt mojej niezaradności; tyle rzeczy bym mógł robić, wiele rzeczy potrafię zrobić, wiele zrobiłem, w wielu wręcz się sprawdziłem, a mimo to widzę siebie jako niezaradnego; pewna osoba zwróciła mi kiedyś uwagę, że przyjmuję postawę ofiary w swoim podejściu, że użalam się nad sobą, a ja się z tym zgadam bo faktycznie ma to miejsce, choć wydaje mi się że wiem z czego to wynika, gdzieś tam w środku we mnie nadal siedzi ten zastraszony dzieciak DDA,
jak to jest czy DDA ogranicza czy jednak samemu siebie się ogranicza, a DDA to tylko wymówka
dlaczego przyjmuję postawę ofiary, dlaczego użalam się nad sobą czy worek przeszłości przywiązany do nogi faktycznie może tak utrudniać iść dalej przez życie?; dlaczego są tacy którzy łatwiej sobie potrafią z tym poradzić najbardziej się obawiam tego że przez to inni będą się odsuwać ode mnie zresztą właśnie to się dzieje ...
czwartek, 29 listopada 2012
zazdrość i cel, drugi człowiek, kasa
siedzą we mnie cholernie duże pokłady zazdrości, a
uaktywniają się one szczególnie teraz kiedy uświadamiam sobie coraz
bardziej ile mnie ominęło i omija w przeciwieństwie do tego co zauważam,
bez wątpienia ma na to również wpływ moje bezrobocie, brak znajomych,
nie udany wyjazd do pracy do Niemiec na, który się tak nastawiałem, że w
końcu uda mi się zmienić środowisko i otoczenie życia coś czego bardzo
potrzebuję bo granice wytrzymałości stają się coraz słabsze; chociażby
na facebooku poustawiałem tak, że nie pokazują mi się fotki czy wesołe
wpisy kilku osób; Daniel koleś z Kołobrzegu z którym się kiedyś
zapoznany na czaterii z którym się raz spotkałem na pogadanie przy piwie
bo akurat miał jakieś szkolenie w moim mieście, pracując w banku nie
zarabia mało choćby dlatego, że mógł wziąć kredyt na zakup mieszkania,
pisywał mi na gg że z tym kredytem na karku ciężko mu się żyje i że
remont mieszkania pochłania jego dochody, a jednak później na fejsie
powstawiał foty z wyjazdu urlopowego z jakiegoś ciepłego kraju, a jednak
mimo biadolenia mi jednak go na to stać cóż za hipokryzja; Łukasza
jak wyjechał do Holandii się nie odzywamy mimo, że jakiś czas temu napisał
na gg : co u Ciebie? bo i cóż mam mu napisać, że dalej jestem
bezrobotny i coraz bardziej wizja wyjazdu do Niemiec znika bo zapominam
języka, nie mam motywacji by nadal go wkuwać poza tym nie chce mu
biadolić po tym jak mi kiedyś Mati powiedział, że on mu wspomniał że
wkurzam go tym swoim biadoleniem no i nie chce przeczytać jego chwalenia
się o tym jak tam żyje więc lepiej przemilczeć by i tu nie uaktywniała
się zazdrość;
są trzy rzeczy, które są potrzebne by mieć motywację do życia: cel, drugi człowiek i kasa i to w tej kolejności nie ma ich w moim życiu kiedy to zauważam uaktywnia się znów chęć samobójstwa ...
są trzy rzeczy, które są potrzebne by mieć motywację do życia: cel, drugi człowiek i kasa i to w tej kolejności nie ma ich w moim życiu kiedy to zauważam uaktywnia się znów chęć samobójstwa ...
wtorek, 27 listopada 2012
zablokowanie konta na fellow.pl i kumpello / posprzątać po sobie
tak zablokowałem swoje konto na fellow.pl z kumpello.pl podobnie, nie usuwałem ich zupełnie widać jeszcze się łudzę, że do
czegoś się przydadzą; choć faktem jest, że spotkałem się towarzysko
umawiając się przez te portale jednak z żadną z tych osób nie utrzymuję
kontaktu mimo, że spotkania były normalne i niby według nich było OK to
mimo to kontakt się nie utrzymał choć próbowałem się jeszcze spotkać to
nic z tego nie wyszło; na tych portalach od jakiegoś czasu działają
takie funkcje, to się chyba nazywa android (podobnie jak na facebooku), że ma się dostęp do portalu
mając telefon obsługujący tą funkcję i moja refleksja co do tego: -co z
tego, że dostępny online 24h/ dobę, jeśli taka osoba okazuje się, że jest nie dostępna realnie, taka to
ta rzeczywistość wirtualna jest; kiedyś dużo czasu przesiadywałem na
tych portalach w sumie więcej go zmarnowałem na fellow, wniosek jest
taki, że jak dla mnie to miejsce do karmienia swoich złudnych nadziei,
ile można oglądać fotki i czytać te teksty w dużej części
przekopiowywane z netu, jeden od drugiego, część z kont tam jest
zwyczajnie fikcyjna, kolejna rzecz to tzw. widełki wiekowe ci poniżej 30
lat wpisują właśnie górną wiekową do 30 lat choć i tak okazuje się że
to ściema bo preferują osoby w swoim wieku;
ostatnio poświęciłem trochę czasu na lekturze stronek i
postów na forach o samobójstwie coraz bardziej chcę to zrobić; zabrałem się dzisiaj za porządkowanie różnych drobiazgów w pokoju, bo
chce zostawić po sobie porządek przynajmniej ten w miarę zewnętrzny, jak
z tym wyjdzie czas pokaże w każdym bądź razie chcę to i owo
uporządkować by nie było później zbędnego zamieszania; układam sobie w
głowie w jakiej kolejności to wszystko zrobić;
czas pokaże jak to wyjdzie czy coś się zmieni, a jeśli nie czy starczy mi na tyle odwagi by się na to zdecydować by to zrobić ...
niedziela, 25 listopada 2012
śmiech na pogrzebie
kiedy ojciec popełnił samobójstwo miałem 17 lat; pamiętam, że
wrócił pijany z pracy, była awantura w domu z matką, póżniej o coś z siostrą; powiesił się w ubikacji
kiedy go bracia z niej wyciągali, a póżźniej próbowali reanimować, poszedłem do pokoju, żeby tego nie
widzieć, nie chciałem mieć tego obrazu w głowie; matka to mocno
przeżyła, dużo płakała brała tabletki uspokajające; mógłbym to całe
zdarzenie opisać ze szczegółami jednak nie o tym chce napisać; pieniądze
na pogrzeb były z różnych ubezpieczeń, a nawet później zostało bo i
różne sprzęty AGD były z tych pieniędzy kupione do domu;
co do samego jego pogrzebu to nie miałem znajomych wtedy więc nawet żadna taka osoba się na nim nie pojawiła; wśród samej rodziny czyli rodzeństwa, matki nie było jakiegoś wzajemnego wspierania się, opłakiwania czy czegoś takiego; z mojej strony bardziej była ulga, że to się już skończyło w sensie: te awantury, które matka mu robiła za przepijanie pieniędzy z wypłat, za przychodzenie do domu pijanym; ulga była też z tej racji, że to ja spałem z ojcem w jednym łóżku (jak daleko sięgam pamięcią ojciec z matką zawsze spali osobno) i to ja męczyłem się w nocy czując od niego ten odór alkoholowy, jego rozpychanie się na łóżku właśnie wtedy kiedy był pijany;
po pogrzebie siedziałem z siostrami w ich pokoju i wygadałem się, że kiedy szliśmy z kościoła na miejsce pochówku chciało mi się śmiać widząc tych smutnych ludzi i co ciekawe starsza siostra przyznała się, że jej też chciało się śmiać natomiast młodsza podsumowała nas, że jesteśmy nienormalni; wtedy nie rozumiałem tego i wręcz pojawił się jakiś wyrzut, że miałem wtedy takie odczucia; właśnie tą sytuacje opowiedziałem terapeutce kiedy byłem a kilku spotkaniach wramach terapii DDA, to ona wytłumaczyła mi wtedy dlaczego tak było: nie ubolewa się nad śmiercią osoby z którą się nie było związanym emocjonalnie w sensie pozytywnym;
zmarł w 1996 roku jest tam na cmentarzu pochowany, nie ma go, każdy żyje swoim życiem egoistycznie zwracając uwagę na siebie taki już jest człowiek egoistyczny z natury;
fakt dzieciaki moich sióstr dorastają bez dziadka, nie one jedne, mogą i dorastać bez wujka, ważne że mają kochających ich rodziców, zresztą mają innych wujków i ciocie, jedynie matki trochę szkoda choć ma pozostałe dzieci, wnuki którymi się cieszy i które jak widzę sprawiają jej wiele radości;
coraz bardziej tracę sens życia i otaczającej rzeczywistości ...
co do samego jego pogrzebu to nie miałem znajomych wtedy więc nawet żadna taka osoba się na nim nie pojawiła; wśród samej rodziny czyli rodzeństwa, matki nie było jakiegoś wzajemnego wspierania się, opłakiwania czy czegoś takiego; z mojej strony bardziej była ulga, że to się już skończyło w sensie: te awantury, które matka mu robiła za przepijanie pieniędzy z wypłat, za przychodzenie do domu pijanym; ulga była też z tej racji, że to ja spałem z ojcem w jednym łóżku (jak daleko sięgam pamięcią ojciec z matką zawsze spali osobno) i to ja męczyłem się w nocy czując od niego ten odór alkoholowy, jego rozpychanie się na łóżku właśnie wtedy kiedy był pijany;
po pogrzebie siedziałem z siostrami w ich pokoju i wygadałem się, że kiedy szliśmy z kościoła na miejsce pochówku chciało mi się śmiać widząc tych smutnych ludzi i co ciekawe starsza siostra przyznała się, że jej też chciało się śmiać natomiast młodsza podsumowała nas, że jesteśmy nienormalni; wtedy nie rozumiałem tego i wręcz pojawił się jakiś wyrzut, że miałem wtedy takie odczucia; właśnie tą sytuacje opowiedziałem terapeutce kiedy byłem a kilku spotkaniach wramach terapii DDA, to ona wytłumaczyła mi wtedy dlaczego tak było: nie ubolewa się nad śmiercią osoby z którą się nie było związanym emocjonalnie w sensie pozytywnym;
zmarł w 1996 roku jest tam na cmentarzu pochowany, nie ma go, każdy żyje swoim życiem egoistycznie zwracając uwagę na siebie taki już jest człowiek egoistyczny z natury;
fakt dzieciaki moich sióstr dorastają bez dziadka, nie one jedne, mogą i dorastać bez wujka, ważne że mają kochających ich rodziców, zresztą mają innych wujków i ciocie, jedynie matki trochę szkoda choć ma pozostałe dzieci, wnuki którymi się cieszy i które jak widzę sprawiają jej wiele radości;
coraz bardziej tracę sens życia i otaczającej rzeczywistości ...
myśli samobójcze
znowu do mnie wracają, dzisiaj w nocy miałem koszmary z tego powodu i
często się budziłem; parę dni temu pisząc z Łukaszem na GG wspomniałem
mu, że mam dni gdy się "zawieszam" w sensie niechęci do otoczenia i
odczuwania niesamowitego osamotnienia w tym wszystkim, nie mam tu gdzie
mieszkam osoby z którą mógłbym się wtedy spotkać i wygadać, może
gdyby była taka osoba takie dni by się nie zdarzały bo nie odczuwał bym
tej niesamowitej samotności choć może zbyt wiele oczekuję;
rozładowuję to napięcie, które się we mnie zbiera wtedy nawet po kilka razy dziennie, pomaga ale tylko na chwile;
nie chce skończyć z sobą tak byle jak: wieszając się (tak zrobiło właśnie ojciec w domu), podcinając sobie żyły - zbyt długie umieranie, myślę, że gdybym miał dostęp do odpowiednich leków zrobił bym to ...
posprzątał bym pokój jak nigdy, pokasował bym informacje z kompa: pliki, linki
gdzieś słyszałem, że skłonności samobójcze są dziedziczne więc skoro zrobiło to ojciec ...
zbyt wiele bym nie pozostawił po sobie bo też nie wiele mam, a pamięć ludzi ulotna jest ...
kiedyś usłyszałem takie słowa: - dlaczego są wśród nas osoby samotne mimo młodego wieku i mimo, że szukają tej swojej drugiej połówki poznawane osoby okazują się nie tą osobą, więc gdzie jest ta ich druga połówka dlaczego one nadal są samotne? -bo jej/jego druga połówka zanim się było pisane im się spotkać popełniła samobójstwo ... czy było by tak ze mną ???
czy jestem mięczakiem, że mam takie myśli, bez wątpienia mimo, że było wiele spotykanych osób, które mówiły mi, że sprawiam wrażenie osoby o mocnym charakterem; jednak w środku siedzi ten wołający o odrobinę ciepła i akceptacji od innych dzieciak, czy to tak wiele ?
może nie doczekałem się spotkania z bliską mi osobą, choć zastanawiam się często jeśli coś tym wszystkim kieruje COŚ co niektórzy nazywają BOGIEM jest tak cholernym skurwielem i sadystą, że nie dał mi szansy spotkania realnej osoby mi życzliwej ... i nawet nie chodzi mi o partnera, a o dobrego kumpla ...
rozładowuję to napięcie, które się we mnie zbiera wtedy nawet po kilka razy dziennie, pomaga ale tylko na chwile;
nie chce skończyć z sobą tak byle jak: wieszając się (tak zrobiło właśnie ojciec w domu), podcinając sobie żyły - zbyt długie umieranie, myślę, że gdybym miał dostęp do odpowiednich leków zrobił bym to ...
posprzątał bym pokój jak nigdy, pokasował bym informacje z kompa: pliki, linki
gdzieś słyszałem, że skłonności samobójcze są dziedziczne więc skoro zrobiło to ojciec ...
zbyt wiele bym nie pozostawił po sobie bo też nie wiele mam, a pamięć ludzi ulotna jest ...
kiedyś usłyszałem takie słowa: - dlaczego są wśród nas osoby samotne mimo młodego wieku i mimo, że szukają tej swojej drugiej połówki poznawane osoby okazują się nie tą osobą, więc gdzie jest ta ich druga połówka dlaczego one nadal są samotne? -bo jej/jego druga połówka zanim się było pisane im się spotkać popełniła samobójstwo ... czy było by tak ze mną ???
czy jestem mięczakiem, że mam takie myśli, bez wątpienia mimo, że było wiele spotykanych osób, które mówiły mi, że sprawiam wrażenie osoby o mocnym charakterem; jednak w środku siedzi ten wołający o odrobinę ciepła i akceptacji od innych dzieciak, czy to tak wiele ?
może nie doczekałem się spotkania z bliską mi osobą, choć zastanawiam się często jeśli coś tym wszystkim kieruje COŚ co niektórzy nazywają BOGIEM jest tak cholernym skurwielem i sadystą, że nie dał mi szansy spotkania realnej osoby mi życzliwej ... i nawet nie chodzi mi o partnera, a o dobrego kumpla ...
sobota, 24 listopada 2012
jestem singlem z wyboru, czy zwyczajnie samotny
na czym polega moje złe wybieranie, a no właśnie coraz częściej się nad tym zastanawiam ... bez wątpienia to, że jestem DDA wpłynęło na to, że nie nawiązałem w swoim życiu z nikim relacji przyjacielskiej, mówiąc inaczej nigdy nie miałem i jak dotąd nie mam przyjaciela, przyznaję próbowałem to zmienić jednak widać nie jest mi to dane :-( ; co więcej nie mam tzw. grona znajomych z którymi jak czytam na innych blogach i jak słyszę od różnych osób, ktoś tam co weekend wybiera się na imprezowanie, na jakiś wypad za miasto, na wspólne wakacje;
coraz częściej się porównuję szczególnie czytając blogi jaki ze mnie jest trudny przypadek, mając tyle lat (powtarzający się refren o wieku) nie byłem nigdy w związku, fakt że swój homoseksualizm odkryłem i zaakceptowałem mając już prawie 30 lat też ma na to wpływ, a także bycie w zakonie, a co za tym idzie przed wstąpieniem do zakonu nie byłem nastawiony na szukanie partnerki - tak wtedy jeszcze partnerki bo w końcu to w zakonie odkryłem w sobie naturę geja;
w zakonie było łatwiej pod tym względem, bycie zakonnikiem niejako dawało taki status, ludzie chętniej zagadywali byli życzliwi często się otwierali ... a teraz jestem zwyczajnym gołodupcem;
teraz coraz bardziej odczuwam, że to musztarda po obiedzie szukanie i chęć dzielenia życia z drugą osobą ... dołuje mnie to bardzo; czy młody chłopak nie będzie chciał być ze starszym kolesiem, który poza sobą nie ma nic do zaoferowania
... wybacz ale nic więcej poza sobą nie jestem Ci w stanie teraz zaoferować ... skoro to za mało lepiej jak odejdę ... może odejdę z tego świata ...
ja i blogi
czytając kilku blogów zauważyłem, że
kilku z blogowiczów chwali się tym, że dzięki blogowi nawiązali nowe
znajomości wymieniają nazwy blogów osób z którymi się spotkały i je
osobiście poznały pisząc, że znaleźli w nich nowych znajomych, też tak
bym chciał; ale tu znów wrócę do powtarzanego tu swojego refrenu, że
jestem zdecydowanie starszy od tych osób więc podejrzewam, że tak nie
będzie, mało który młody gej chce poznawać starszego kolesia-geja :-(
;w środowisku hetero 30+ to wiek mężczyzny w sile wieku, dojrzałego,
przez kobiety w jakimś stopniu pożądanego, natomiast w środowisku
gejowskim to dla tych poniżej 30 lat mężczyzna w wieku 30+ to taki jak
miałem okazje od kilku usłyszeć wiek przed emerytalny dla nich,
większość interesują chłopacy do 30 lat, czasem do 35 lat ale to
pod warunkiem, że się posiada własny kąt, prace z zarobkami przynajmniej
te 2500 i samochód żeby ich facet mógł zawieść na imprezę do innego
miasta czy na jakiś wypad za miasto, nie mam tego i jak na razie nie
zapowiada się, że szybko uda mi się tego dorobić, a jeśli uda to będę
już wtedy co najmniej 40 latkiem :-(
; smutna rzeczywistość; nie chcę być sam, nie chcę mieszkać nadal z
matką, chciałbym się móc usamodzielnić ale jak to zrobić nie mając pracy
nie mając perspektyw na przyszłość, nie mając wsparcia jakiejś życzliwej REALNEJ osoby ...
piątek, 23 listopada 2012
pisanie bloga
zastanawiałem się w jaką formę i jaką treść zawierać na tym
blogu i nie ma tu za wiele co kombinować tylko pop prostu pisać;
a co dzisiaj się wydarzył: byłem w gejowni jak był to następnym razem bo bo warto na to poświęcić choć jeden osobny wpis, wcześnie za dnia pozamulalem na necie wytartą ścieżka:
fellow>kumpello>cam4>czateria i poczytałem sobie inne blogi; po
obiadowaniu skończyłem oglądać wczoraj zaczęty, a nie skończony film
"Piętno" (2003) reż.Robert Benton, bardzo mi się on spodobał, uwielbiam
ten rodzaj filmów po których w głowie zostaje coś więcej niż sam obraz
blogi
w ostatnim czasie wyszukuję i czytam różne blogi, moim kryterium
wyszukiwania są blogi gejów, blogi jak to blogi ktoś zaczyna pisać i
pisze z większą lub mniejszą częstotliwością i wiele tych gejowskich na
które natrafiałem umarło, martwy blog to taki na którym od co najmniej
roku nie pojawił się nowy wpis co nie zmienia faktu, że jest na nim
zawarta historia życia jakiejś osoby z jakiegoś okresu życia, przyznam,
że właśnie mnie samego lektura różnych blogów pchnęła do pisania nadal
tego bloga, jednak chęć wypisania się gdzieś też tu ma nie małe
znaczenie; zauważyłem, że blogi te, które czytałem w większości są
pisane przez osoby młode nie zawsze jest to napisane wprost ile ten
blogowicz ma lat jednak z treści jaka jest na nim i to o czym blogowicz
pisze można wywnioskować jego wiek, właśnie w kontekście tego zauważam
że nie wielu jest moich rówieśników, którzy piszą blogi pewnie dlatego
że oni już zwyczajnie żyją swoim życiem: pracą, byciem z drugą osobą ...
a takich dinozaurów jak ja którzy odkryli w sobie geja i próbują teraz
nawiązać znajomości w tym środowisku pewnie jest niewielu;
w sumie bolączką jaką zauważam u mnie jest fakt, że mam parcie na młodszych ode mnie, ujmując to inaczej: wole młodszych jednak
dla młodych jestem za stary, a starsi mnie nie pociągają :-(
a tacy młodsi którzy preferują takich jak ja jakoś nie jest mi dane spotkać, no może spotykam towarzysko jednak te kontakty się nie utrzymują;
młodszy chłopak spotykając osobę w moim wieku oczekuje, że będzie taki miał stabilną prace, a najlepiej swój biznes, mieszkanie albo jeszcze lepiej dom, samochód, żeby było po studiach ...
u mnie tego nie znajdzie, nie mam przynajmniej na chwile obecna tego do zaoferowanie, co mogę dać drugiej osobie jedynie siebie, swój czas, swoją uwagę jej ... niby wielu mówi, że właśnie o to im chodzi ale jednak ...
w sumie bolączką jaką zauważam u mnie jest fakt, że mam parcie na młodszych ode mnie, ujmując to inaczej: wole młodszych jednak
dla młodych jestem za stary, a starsi mnie nie pociągają :-(
a tacy młodsi którzy preferują takich jak ja jakoś nie jest mi dane spotkać, no może spotykam towarzysko jednak te kontakty się nie utrzymują;
młodszy chłopak spotykając osobę w moim wieku oczekuje, że będzie taki miał stabilną prace, a najlepiej swój biznes, mieszkanie albo jeszcze lepiej dom, samochód, żeby było po studiach ...
u mnie tego nie znajdzie, nie mam przynajmniej na chwile obecna tego do zaoferowanie, co mogę dać drugiej osobie jedynie siebie, swój czas, swoją uwagę jej ... niby wielu mówi, że właśnie o to im chodzi ale jednak ...
spotkanie którego nie było
normalnie mam potrzebę się z tym wypisać; jakieś 2-3 dni temu napisał do
mnie koleś na profil na fellow zaczepka tyczyła się tekstu który tam
mam: "kupić dobre wino (nie mylić z buzonem/mamrotem) usiąść nad Brdą i
przy miłej rozmowie po prostu wypić je z kimś na spółkę ...", pisał w
miarę normalnie chciał się spotkać na to wino więc podałem mu nr tele,
odezwał się w końcu dzisiaj choć zadzwonił zastrzegając swój nr tele z
pytaniem czy mam czas żeby się spotkać na to wino trochę się wahałem
przez chwile bo byłem dziś oddać krew, a po oddani jest się osłabionym i
wystarczy trochę alkoholu i można się upić, dodam tu taką ciekawostkę,
że pielęgniarka mi kiedyś wspomniała, że studenci przychodzą oddać krew w
piątki bo później idąc na imprezę wystarczą już 4 piwa, a nie 8 by mieć
fazę więc zwyczajnie wychodzi taniej :-) ;
ale wracając do tematu, myślę sobie: nie będę frajer i się z nim
spotkam, on do mnie wtedy przez tele czy podam mu hasło do fotek, które
mam pod hasłem już wcześniej mi wysłał wiadomość o to hasło do fotek ale
zignorowałem tą wiadomość, jednak mu podałem umówiliśmy się na godzinę i
w jakim miejscu się spotkamy, a on mnie się pyta jeszcze jak wyglądam
bo nie wie jak mnie rozpozna no to mu mówię koleś masz do mnie tele to
jak przed wejściem mnie nie rozpoznasz to zadzwoń proste, więc zacząłem
przygotowywać sobie kreacje na spotkanie ale miałem nadal włączonego
lapka ale byłe nadal zalogowany na fellow i widzę wiadomość od tego
kolesia [Zapodaj wyraźne foto twarzy
najlepiej na email xxx@xxx] zignorowałem tą wiadomość i wylogowałem się z portalu, a tu po paru minutach dzwoni znów ten koleś - tele znów zastrzeżone - i pyta się czy widziałem wiadomość na profilu, udałem głupa mówiąc że nie bo się wylogowałem więc on żebym sprawdził i się rozłączył, nie wytrzymałem i mu odpisałem [oja jebie, jak ja nie lubię czegoś takiego, jeśli te co tu są nie odpowiadają to sorry ale nic więcej wysyłać w tym momencie nie będę, jeśli to Ci nie odpowiada to trudno] odesłał taki tekst:
[No luzuj co chcesz robić na spotkaniu];
ja [wypić i porozmawiać];
on [Szukasz na związek czy sex];
ja [nie spinam się, że ma być ktoś związkowy, czy że ma ktoś być typowo seksistowski trzeba poznać a co wyjdzie czas pokaże];
on [Ok czekaj przed wejściem za ile będziesz] odpisałem, że 16:30 i pojechałem na to dziwne spotkanie, czekałem przed wejściem do 16:45 i nikt się nie pojawił więc weszłam do przed którym się umówiliśmy by zobaczyć co ciekawego mają, już miałem z niego wychodzić, a tu koleś dzwoni:
- nadal z zastrzeżonego - {Gdzie jesteś ?};
mówię - {idę do wejścia, mam na sobie koszule w biało niebieskie paski};
on {to poczekaj zaraz będę}; ta i czekałem jak ten palant 15 minut w końcu wsiadłem w autobus i wróciłem do domu, po drodze układałem sobie jakimi epitetami mu odpisać na tym fellow jednak napisałem krótko ["było (nie) miło" cóż twoja strata ...] i co ciekawe był akurat online po wysłanej wiadomości widzę że się wylogował, żałuję jednak, że wcześniej zanim wyszedłem z domu nie poprosiłem o hasło do jego fotek ale spoko a to hasło do tych fotek tego frajera jeszcze wyciągnę od niego; bosze ilu jeszcze takich frajerów mi sie trafi, a ilu ja się jeszcze dam tak nabrać pewna lekcja na przyszłość jest wnioski mam nadzieje wyciągnięte
najlepiej na email xxx@xxx] zignorowałem tą wiadomość i wylogowałem się z portalu, a tu po paru minutach dzwoni znów ten koleś - tele znów zastrzeżone - i pyta się czy widziałem wiadomość na profilu, udałem głupa mówiąc że nie bo się wylogowałem więc on żebym sprawdził i się rozłączył, nie wytrzymałem i mu odpisałem [oja jebie, jak ja nie lubię czegoś takiego, jeśli te co tu są nie odpowiadają to sorry ale nic więcej wysyłać w tym momencie nie będę, jeśli to Ci nie odpowiada to trudno] odesłał taki tekst:
[No luzuj co chcesz robić na spotkaniu];
ja [wypić i porozmawiać];
on [Szukasz na związek czy sex];
ja [nie spinam się, że ma być ktoś związkowy, czy że ma ktoś być typowo seksistowski trzeba poznać a co wyjdzie czas pokaże];
on [Ok czekaj przed wejściem za ile będziesz] odpisałem, że 16:30 i pojechałem na to dziwne spotkanie, czekałem przed wejściem do 16:45 i nikt się nie pojawił więc weszłam do przed którym się umówiliśmy by zobaczyć co ciekawego mają, już miałem z niego wychodzić, a tu koleś dzwoni:
- nadal z zastrzeżonego - {Gdzie jesteś ?};
mówię - {idę do wejścia, mam na sobie koszule w biało niebieskie paski};
on {to poczekaj zaraz będę}; ta i czekałem jak ten palant 15 minut w końcu wsiadłem w autobus i wróciłem do domu, po drodze układałem sobie jakimi epitetami mu odpisać na tym fellow jednak napisałem krótko ["było (nie) miło" cóż twoja strata ...] i co ciekawe był akurat online po wysłanej wiadomości widzę że się wylogował, żałuję jednak, że wcześniej zanim wyszedłem z domu nie poprosiłem o hasło do jego fotek ale spoko a to hasło do tych fotek tego frajera jeszcze wyciągnę od niego; bosze ilu jeszcze takich frajerów mi sie trafi, a ilu ja się jeszcze dam tak nabrać pewna lekcja na przyszłość jest wnioski mam nadzieje wyciągnięte
czwartek, 22 listopada 2012
spowiedź z przeszłości
Moja historie:
- wychowałem się w wielodzietnej rodzinie była nas 5 ja byłem 4 w kolejności, ojciec alkoholik, matka kobieta która dbała o nas jak tylko mogła, ale jak to się bywa alkoholizm + wielodzietna rodzina + niskie zarobki rodziców = bieda
.pamiętam dobrze jak matka chodziła po sąsiadach pożyczać pieniądze kiedy ojciec przepijał dużą część wypłaty więc, żeby mieć co jeść matka musiała pożyczać, wszystko było na jej głowie więc z pewnością z tego względu na okazywanie uczuć nie było miejsca,
.różne dramaty działy się w domu kiedy ojciec się upijał i robił awantury i demolował mieszkanie, zamykanie go w piwnicy przez sąsiada bo nie panował na sobą
.ojciec prócz tego że była alkoholikiem był też lekomanem, wiadomo na kacu głowa boli więc listek tabletek przeciwbólowych było wtedy normą
.mimo takich rzeczy religijność w rodzinie była bardzo duża wynikała ona z postawy matki, szczególnie mocno wyszło to kiedy zaczęliśmy całą rodziną chodzić na piesze pielgrzymki na Jasną Górę to był fajny czas, fajne doświadczenia, fajna atmosfera życzliwości, (pielgrzymi zwracają się do siebie jeśli nie znają czyjegoś imienia "bracie", "siostro"
-ja byłem raczej tym "niewidocznym dzieckiem we mgle" uciekałem w samotność do swojego warsztatu zrobionego sobie w piwnicy tam spędzałem całe dnie, zaczęło się od pragnienia posiadania roweru na którego kupno nie było stać więc zaczęłam go sobie składać - prawie tak jak filmowy Leszek z "Daleko od szosy", później była szkoła zawodowa - zawód stolarz, więc znów przesiadywałem całe dnie w warsztacie robiąc różne przeróbki do domu, to był taki mój pokój którego w sumie nigdy nie miałem wiadomo 7 osobowa rodzina w 3 pokojowym mieszkaniu, rodzeństwo pamiętam śmiało się ze mnie, że mi tam wstawią łóżko :-(
-w 3 klasie szkoły zawodowej ojciec popełnił samobójstwo, powiesił się w domu w ubikacji byłem wtedy w domu wszystko widziałem, dzień wcześniej wrócił do domu kompletnie pijany
-skończyłem szkołę zawodową i na technikum dzienne nie poszedłem gdyż odczuwałem presje żeby pomóc finansowo rodzinie więc była praca i szkoła zaoczna nie potrafiłem sobie z tym poradzić miotałem się i kiedy miałem do poprawki kilka egzaminów nie podeszłemu do poprawki i tym samym szkolę przerwałem,
-w jeszcze przed szkoła zawodową jeździłem na takie rekolekcje do zakonników w wakacje i w ferie zimowe to były tzw. rekolekcje powołaniowe czułem pragnienie wstąpienia do zakonu, a że cały czas miałem z nimi kontakt korespondencyjny to po 3 latach po skończeniu zawodówki zdecydowałem się na wstąpienie do zakonu
-to w zakonie poznałem co to komputer i co to internet, to w zakonie poznałem przez internet co to znaczy gej, to tam zakochałem się w innym współbracie z rocznika wiadomo bez wzajemności, pragnienie bliskiej osoby nawet nie w sensie fizycznym, a emocjonalnym, w sensie przyjaźni nie udawało się wynikały z tego różne dziwne moje zachowani, nastroje, humory, i bez wątpienia to właśnie z powodu takich dziwnych moich zachowań po 5 latach bycia w zakonie wychowawca podjął decyzje, że mam opuścić wspólnotę ja chciałem zostać ale decyzja była nieodwołalna
-wróciłem do domu rodzinnego, zostałem przyjęty życzliwie bez wyrzutów,
. postanowiłem podjąć terapie DDA bo to w zakonie właśnie uświadomiono mi że jestem DDA jednak moja duża świadomość wielu rzeczy wynikająca bez wątpienia z faktu moją fascynacją psychologią powodowała to, że terapia miała bardzo dynamiczny charakter co w efekcie wpływało na to, że powodowała we mnie takie napięcie z którym nie potrafiłem sobie poradzić, a do tego doszło jeszcze odkrywanie w sobie swojej psychoseksualności, że jestem gejem w efekcie przerwałem terapie
-mimo upływu lata nie usamodzielniłem się, nadal mieszkam z matką w domu rodzinnym, nie potrafiłem znaleźć sobie znajomych choć przyznam, że próbowałem ale te relacje opierały się zawsze na czymś co po jakimś czasie się kończyło
.kiedy w końcu zaakceptowałem to, że jestem gejem zacząłem szukać kontaktów wśród gejów za pomocą internetu, jednak efekt tego był i jest taki, że nadal jestem DDA-gejem-samotnikiem który nie ma znajomych nie mówiąc o przyjaźni bo takiej relacji nigdy w życiu nie doświadczyłem
Doświadczyłem również na sobie RAKA. Wykryto u mnie nowotwór złośliwy, moment który pokazał mi, że nawet takie doświadczenie nie wyzwala uczuć w mojej rodzinie, po prostu było to coś co pokazało mi, że jestem sam w takim momencie
- jestem po zabiegu i na chwile obecną jest OK, mimo że zalecano mi chemie nie zgodziłem się na nią i jak się okazuje na chwile obecna dobrze na tym wyszedłem bo minęły od zabiegi 2 lata, teraz jedynie mam co kwartał robione badania kontrolne USG, RTG, tomografie i sprawdzanie ilości markerów nowotworowych we krwi
- wychowałem się w wielodzietnej rodzinie była nas 5 ja byłem 4 w kolejności, ojciec alkoholik, matka kobieta która dbała o nas jak tylko mogła, ale jak to się bywa alkoholizm + wielodzietna rodzina + niskie zarobki rodziców = bieda
.pamiętam dobrze jak matka chodziła po sąsiadach pożyczać pieniądze kiedy ojciec przepijał dużą część wypłaty więc, żeby mieć co jeść matka musiała pożyczać, wszystko było na jej głowie więc z pewnością z tego względu na okazywanie uczuć nie było miejsca,
.różne dramaty działy się w domu kiedy ojciec się upijał i robił awantury i demolował mieszkanie, zamykanie go w piwnicy przez sąsiada bo nie panował na sobą
.ojciec prócz tego że była alkoholikiem był też lekomanem, wiadomo na kacu głowa boli więc listek tabletek przeciwbólowych było wtedy normą
.mimo takich rzeczy religijność w rodzinie była bardzo duża wynikała ona z postawy matki, szczególnie mocno wyszło to kiedy zaczęliśmy całą rodziną chodzić na piesze pielgrzymki na Jasną Górę to był fajny czas, fajne doświadczenia, fajna atmosfera życzliwości, (pielgrzymi zwracają się do siebie jeśli nie znają czyjegoś imienia "bracie", "siostro"
-ja byłem raczej tym "niewidocznym dzieckiem we mgle" uciekałem w samotność do swojego warsztatu zrobionego sobie w piwnicy tam spędzałem całe dnie, zaczęło się od pragnienia posiadania roweru na którego kupno nie było stać więc zaczęłam go sobie składać - prawie tak jak filmowy Leszek z "Daleko od szosy", później była szkoła zawodowa - zawód stolarz, więc znów przesiadywałem całe dnie w warsztacie robiąc różne przeróbki do domu, to był taki mój pokój którego w sumie nigdy nie miałem wiadomo 7 osobowa rodzina w 3 pokojowym mieszkaniu, rodzeństwo pamiętam śmiało się ze mnie, że mi tam wstawią łóżko :-(
-w 3 klasie szkoły zawodowej ojciec popełnił samobójstwo, powiesił się w domu w ubikacji byłem wtedy w domu wszystko widziałem, dzień wcześniej wrócił do domu kompletnie pijany
-skończyłem szkołę zawodową i na technikum dzienne nie poszedłem gdyż odczuwałem presje żeby pomóc finansowo rodzinie więc była praca i szkoła zaoczna nie potrafiłem sobie z tym poradzić miotałem się i kiedy miałem do poprawki kilka egzaminów nie podeszłemu do poprawki i tym samym szkolę przerwałem,
-w jeszcze przed szkoła zawodową jeździłem na takie rekolekcje do zakonników w wakacje i w ferie zimowe to były tzw. rekolekcje powołaniowe czułem pragnienie wstąpienia do zakonu, a że cały czas miałem z nimi kontakt korespondencyjny to po 3 latach po skończeniu zawodówki zdecydowałem się na wstąpienie do zakonu
-to w zakonie poznałem co to komputer i co to internet, to w zakonie poznałem przez internet co to znaczy gej, to tam zakochałem się w innym współbracie z rocznika wiadomo bez wzajemności, pragnienie bliskiej osoby nawet nie w sensie fizycznym, a emocjonalnym, w sensie przyjaźni nie udawało się wynikały z tego różne dziwne moje zachowani, nastroje, humory, i bez wątpienia to właśnie z powodu takich dziwnych moich zachowań po 5 latach bycia w zakonie wychowawca podjął decyzje, że mam opuścić wspólnotę ja chciałem zostać ale decyzja była nieodwołalna
-wróciłem do domu rodzinnego, zostałem przyjęty życzliwie bez wyrzutów,
. postanowiłem podjąć terapie DDA bo to w zakonie właśnie uświadomiono mi że jestem DDA jednak moja duża świadomość wielu rzeczy wynikająca bez wątpienia z faktu moją fascynacją psychologią powodowała to, że terapia miała bardzo dynamiczny charakter co w efekcie wpływało na to, że powodowała we mnie takie napięcie z którym nie potrafiłem sobie poradzić, a do tego doszło jeszcze odkrywanie w sobie swojej psychoseksualności, że jestem gejem w efekcie przerwałem terapie
-mimo upływu lata nie usamodzielniłem się, nadal mieszkam z matką w domu rodzinnym, nie potrafiłem znaleźć sobie znajomych choć przyznam, że próbowałem ale te relacje opierały się zawsze na czymś co po jakimś czasie się kończyło
.kiedy w końcu zaakceptowałem to, że jestem gejem zacząłem szukać kontaktów wśród gejów za pomocą internetu, jednak efekt tego był i jest taki, że nadal jestem DDA-gejem-samotnikiem który nie ma znajomych nie mówiąc o przyjaźni bo takiej relacji nigdy w życiu nie doświadczyłem
Doświadczyłem również na sobie RAKA. Wykryto u mnie nowotwór złośliwy, moment który pokazał mi, że nawet takie doświadczenie nie wyzwala uczuć w mojej rodzinie, po prostu było to coś co pokazało mi, że jestem sam w takim momencie
- jestem po zabiegu i na chwile obecną jest OK, mimo że zalecano mi chemie nie zgodziłem się na nią i jak się okazuje na chwile obecna dobrze na tym wyszedłem bo minęły od zabiegi 2 lata, teraz jedynie mam co kwartał robione badania kontrolne USG, RTG, tomografie i sprawdzanie ilości markerów nowotworowych we krwi
moja psychoseksualność
odkryłem w sobie geja ... hmm w porównaniu do młodych gejów u mnie stało się to późno bo mając prawie 30 lat też w sumie nie wiem czy
faktycznie w tej psychoseksualności odkryłem się właściwie bo w sumie
stało się to jakie 6 lat temu czyli będąc już w sumie dojrzałym w sensie
myślowym, no ale cóż człowiek w sumie odkrywa się całe życie ...
środa, 21 listopada 2012
opowiedz o sobie, a powiem Ci kim jesteś !!!
odkryć siebie przed samym sobą niby masło maślane, a jednak prawda okazuje się inna ...
odkryłem swoją inną stronę dosłownie innastroma.pl no właśnie i czy przez to stałem się szczęśliwszy ... pisząc człowiek uświadamia sobie wiele rzeczy bo zmusza to go do wyrwania z siebie myśli, które tam w środku nas są gołe, golusieńkie ... wyrwać je z siebie z tych ciemnych zakątków swojego jestestwa i ubierać je w słowa ... a więc tak chce ubierać swoje myśli w słowa
chce ubierać swoje myśli w słowa by móc do nich wracać bo one są ulotne więc spróbuje choć kilka z nich od czasu do czasu zatrzymać i ubrać w słowa po to by nie krążyły w głowie dla spokoju dla świętego spokoju
odkryłem swoją inną stronę dosłownie innastroma.pl no właśnie i czy przez to stałem się szczęśliwszy ... pisząc człowiek uświadamia sobie wiele rzeczy bo zmusza to go do wyrwania z siebie myśli, które tam w środku nas są gołe, golusieńkie ... wyrwać je z siebie z tych ciemnych zakątków swojego jestestwa i ubierać je w słowa ... a więc tak chce ubierać swoje myśli w słowa
chce ubierać swoje myśli w słowa by móc do nich wracać bo one są ulotne więc spróbuje choć kilka z nich od czasu do czasu zatrzymać i ubrać w słowa po to by nie krążyły w głowie dla spokoju dla świętego spokoju
Subskrybuj:
Posty (Atom)